Jeśli coś się sprawdza, to zostaje.
Zmieniam sprawdzone kosmetyki tylko w trzech przypadkach:
- produkt zostaje wycofany z produkcji,
- produkt zmienia skład na niesprzyjający mi,
- ktoś poleci mi coś w podobnej cenie, ale lepszego w działaniu.
Numero dos: nie stać mnie na kosmetyki
Poza tym wolę mieć, co jeść (na przykład taką pyszną, tuczącą czekoladę).
Numero tres: makijaż to dla mnie nadal czarna magia
Nie twierdzę, że nie potrafię nic zmalować sobie na twarzy, bo to byłoby kłamstwem (lata oglądania tutoriali na YouTubie czegoś mnie nauczyły – czego? To za moment). Jednak w porównaniu z tym, co czasem widuję na takich blogach, jestem przedszkolakiem w tych sprawach. Umiem nałożyć podkład, przypudrować się, pomalować rzęsy, ogarnąć brwi (przy których ostatnio się skapnęłam, że jedna jest wyżej od drugiej i czeka mnie kilkumiesięczne dorastanie włosków, żeby jednak przynajmniej były na tej samej wysokości – kształt im odpuszczam) i przy dobrych wiatrach walnąć sobie kreskę, która na obu powiekach wygląda w miarę tak samo. Z daleka.
Nie uważam, że to źle, bo lubię w każdej sytuacji mimo wszystko przypominać siebie, ale jako blogerka urodowa nigdy nie wyszłabym z powijaków. Co ja się oszukuję, jako Zielona Małpa też pewnie nigdy z nich nie wyjdę.
Numero quatro: nie używam zbyt wielu kosmetyków
Jestem daleka od stwierdzenia, że w kwestii ilości kosmetyków wyznaję minimalizm, ale lubię mieć tyle kosmetyków, ile potrzebuję.
Czeka mnie w najbliższym czasie przeprowadzka, co stało się doskonałą wymówką, żeby przejrzeć zawartość szaf i pudełek. No i w trakcie tego przeglądania zauważyłam, że mam kilka sztuk kosmetyków, które z całą pewnością nie nadają się już do użytku. To te, których nie udało mi się nigdy skończyć. Poza nimi mam same kosmetyki, których realnie używam i zawsze staram się wyciskać je do końca, żeby nie wyrzucać pieniędzy w błoto.
Jest też niewiele kosmetyków, które w trybie ciągłym testuję. Mam problem jedynie z antyperspirantami (które stanowią większość wspomnianych przeterminowanych kosmetyków, o których była mowa) i masą szpachlową… Ekhem… Podkładem. Kolorystycznie, konsystencyjnie oraz trwałościowo.
Numero cinco: nie wszystko jest dla każdego
Wychodzę z założenia (chyba słusznego), że nie wszystko jest dla wszystkich. A w szczególności kosmetyki, które często zawierają w sobie tyle składników uczulających, że głowa mała. Nie mogłabym żadnego kosmetyku polecić z czystym sumieniem. Nawet koleżankom nie polecam, a co dopiero szerokiej publiczności?
Numero seis: nie kręci mnie to
Przeszliśmy do sedna sprawy. Po co marnować czas na coś, co ani nie daje nam pieniędzy, ani nie relaksuje, ani nawet nie sprawia przyjemności? Jeśli coś daje przynajmniej jedną z tych trzech korzyści, to warto to robić, o ile oczywiście mieści się to w granicach moralności. Powodów, dla których nigdy nie zostanę blogerką urodową, mogłabym szukać, szukać, szukać, ale będę z tobą szczera – po prostu mnie to nie kręci.