Serial Śmierć i inne szczegóły (ang. Death and other details) z zapowiedzi wydawał się serialem skrojonym pode mnie. Dlatego właśnie skusiłam się na obejrzenie go. Czy jednak spełnił on moje oczekiwania?
Śmierć i inne szczegóły
Dwie bogate rodziny biorą udział we wspólnym rejsie, którego celem jest zawarcie biznesowej umowy. Na statku SS Varuna, wśród fal Morza Śródziemnego ginie jeden z biorących udział w rejsie. Tajemnicę morderstwa próbuje rozwiązać przebrzmiały detektyw, biorąc jedną z pasażerek na swoją asystentkę. To tak w dużym skrócie.
Główną bohaterką jest Imogene Scott (w tej roli Violett Beane), przyjaciółka Anny Collier (w tej roli Lauren Patten), rekin biznesu i przyszłej właścicielki firmy odzieżowej Collier. Przypadkiem miesza się w życie przyszłego denata, przez co może zostać uznana za winną, więc podejmuje działania, by zatrzeć za sobą ślady. Wspomniany już przebrzmiały detektyw Rufus Cotesworth (w tej roli Mandy Patinkin) nieskutecznie próbował kiedyś rozwiązać tajemniczą sprawę morderstwa matki Imogene.
Choć firmy obu rodzin biorących udział w rejsie należą do branży odzieżowej, to każda z nich ma inne tło i historię. Firma Collier Mills działa już od wielu lat i po drodze udało jej się zaliczyć kilka afer. To marka kojarzona na całym świecie. Rodzina Chun, pochodząca z Chin, prowadzi firmę Chun Fashion Empire, która należy do branży fast fashion. Powstała względnie niedawno i rozwinęła niezwykle szybko. Super, że twórcy wzięli na tapet całkiem nowe zjawisko i pokazali jego biznesowe kulisy.
Akcja toczy się na bardzo malowniczym statku SS Varuna, który został przez właściciela odnowiony z dbałością o szczegóły. Kapitana i właściciela statku gra tutaj Rahul Kohli, którego kojarzę przede wszystkim z iZombie i seriali Mike’a Flanagana. Część scen na statku była kręcona na pokładzie RMS Queen Mary (brytyjski liniowiec), w szczególności sceny w kajutach i w jadalni, dzięki czemu serial zyskał na wizualnej autentyczności. Sam serialowy statek tak naprawdę zainspirowany został SS Normandie, który jest francuskim liniowcem.
Po obejrzeniu zwiastuna i przeczytaniu opisu serialu, stwierdziłam, że to produkcja skrojona pode mnie. Zbrodnia w wyższych sferach, wyizolowana społeczność, grupa ludzi z tajemnicami, klimat klasycznych kryminałów i odrobina gorącego romansu. To wszystko powinno dać mi dobrze spędzony czas i satysfakcję. I tego właśnie się spodziewałam. Jednak przeliczyłam się, bo już w pierwszym odcinku mój entuzjazm opadł. Choć te wszystkie elementy były obecne, to jednak nie złożyły się na przyjemny seans. Jasne, wizualnie serial jest piękny, kolorowy i opływający wizualnym przepychem, ale to za mało, by skutecznie przyciągnąć moją uwagę. A wydaje mi się, że w tym przypadku skupienie się na szczegółach miało ogromne znaczenie, co zresztą sugeruje już sam tytuł serialu.
Denerwujące okazały się dziwnie przekombinowane flashbacki, które były przedstawione w taki specyficzny artystyczny sposób. Domyślam się, że twórcy chcieli pokazać ulotność pamięci, ale wyszło to niezbyt dobrze.
W serialu było też trochę błędów, które teoretycznie można wybaczyć, ale pozostawiają niesmak. Żona Anny Collier, Leila, po niedawnym wypadku zaczęła wierzyć, że ktoś nieustannie ją śledzi i podsłuchuje, w związku z czym po przybyciu na statek przeszukuje dokładnie całą kajutę, nic nie znajdując. Po czym kilka odcinków później okazuje się, że każda kajuta jest naszpikowana podsłuchem i podglądem. Jak ma się do tego rozbebeszony przez Leilę pokój? Ano nie ma się.
Nie dziwi mnie, że serial został anulowany i drugi sezon nie powstanie, mimo sugestywnego zakończenia. Czy warto więc w ogóle oglądać Śmierć i inne szczegóły? Moim zdaniem nie.
Oglądaliście Śmierć i inne szczegóły?
Jaki serial z ulubionego gatunku ostatnio was zawiódł?