Jak każdy zdążył pewnie zauważyć, mieliśmy ostatnio kilka bardzo ciepłych (mało powiedziane) i słonecznych dni. Nie mogłam nie skorzystać z okazji i nawet wzięłam wolne w pracy, by poleżeć na plaży brzuchem do góry i zanurzyć się w wątpliwej jakości wodzie. Uznałam, że Beach read będzie doskonałą lekturą. I jak wyszło?
Beach Read – Emily Henry
O książce i fabule
January Andrews to autorka kilku poczytnych romansów. Aktualnie przeżywa życiowy kryzys a kolejna książka jakoś nie chce przelać się „na papier”. Nie do końca z własnej woli spędza wakacje w drugim domu swojego niedawno zmarłego ojca, który okazał się nie być do końca osobą, jaką January znała i kochała przez całe swoje dotychczasowe życie. Już pierwszego dnia poznaje gburowatego sąsiada. Kiedy sąsiad okazuje się być pisarzem, oboje podejmują się pewnego zakładu, który być może pozwoli obojgu wyjść z blokady twórczej.
Beach Read to książka, która czytelnikowi przedstawia całą gamę emocji. Momentami podczas lektury trudno było powstrzymać mi łzy (i to wcale nie od piachu pod powiekami), a innym razem śmiałam się pod nosem. Choć powieść utrzymana była w lekkim klimacie, smutne emocje głównej bohaterki, jej rozterki i bolesne wspomnienia potrafiły zakłuć mnie w serce. Dziwnie było tego doświadczyć, bo zazwyczaj podczas lektur jestem w swoich emocjach bardzo powściągliwa.
O bohaterach
Główna bohaterka, January, sama walczy z wieloma emocjami, w dużej mierze sprzecznymi. Całe jej dotychczasowe życie, jej wiara w miłość i w bliskich stają pod znakiem zapytania. Jest w książce wiele momentów, kiedy January rozważa i, o dziwo, nie byłam wtedy zirytowana. Zazwyczaj, kiedy za dużo czasu autor poświęca na przemyślenia, zaczynam tracić uwagę.
Drugim głównych bohaterem jest Gus, sąsiad January. Początkowo gburowaty i zdystansowany do swojej nowej sąsiadki. Jest to jednak taki typ człowieka, że im lepiej go poznajemy, tym łatwiej go lubić. Ma jakąś niechęć do otaczającego go świata, ale jednocześnie jest bardzo wrażliwy i to w dużym stopniu przekłada na swoją literaturę.
O samej lekturze
Wątek romantyczny, który zasadniczo przyciągnął mnie do Beach Read, okazał się również świetnie napisany. Zagrała mi przede wszystkim chemia między bohaterami. Z wypiekami śledziłam ich miłosne podchody. Choć od początku można było się domyślić zakończenia, czerpałam z towarzyszenia January i Gusowi dużo radości.
Bardzo odświeżające okazało się też czytanie o bohaterach, którzy z pewnym przybliżeniem byli w moim wieku. Jakoś w kryminałach i thrillerach dość rzadko spotykam głównych bohaterów w wieku tuż przed trzydziestką. Wydaje mi się, że w tych gatunkach to mało chodliwy wiek, haha! Natomiast już w literaturze obyczajowej i romantycznej da się skutecznie wykorzystać niemal każdy zakres wiekowy postaci.
Autorka w posłowiu napisała, że książka ta powstała, kiedy napotkała ona blokadę twórczą i jedyne o czym była w stanie pisać, to to, że nie potrafi nic napisać. Opakowała swoją frustrację ciekawą historią i tak oto powstał Beach Read. Myślę, że to doskonałe podsumowanie. Oby każdy z nas swoje blokady twórcze przekuwał w coś pięknego!
Nie wiem, w jakim miejscu ta książka plasuje się wśród miłośników romansów, bo ja sięgam po ten gatunek dwa lub trzy razy w roku. Wiem natomiast, że na plażową lekturę nadaje się doskonale. Relaksuje, rozbawia, smuci i utrzymuje przyjemny klimat.
Po jakie lektury sięgacie latem?
Czy Beach Read już zaliczony?