Szukałam kryminału, który mnie rozerwie. I właśnie na taki trafiłam.
Tajemnica wzgórza trzech dębów – Piotr Borlik
Fabuła
Na wzgórzu rosną trzy wiekowe dęby. W rodzinie Potockich od wielu pokoleń jedynie najstarszy syn płodzi kolejnych synów. Zawsze dokładnie trzech. Przez rodzinną klątwę poza trzema dębami na posiadłości rodziny Potockich nie rosną żadne inne drzewa.
W tej posiadłości w tajemniczych okolicznościach umiera jeden z najstarszych synów – Marek. Senior rodziny zatrudnia Huberta Czarnego do rozwiązania tej zagadki. Jednak członkowie rodu nie są zbyt skłonni dzielić się szczegółami. I chyba każdy miał motyw i sposobność, by zabić Marka. Ale dla Huberta oporni świadkowie to nie przeszkody lecz wyzwania. Czy detektyw odkryje prawdę?
Klimat
Tajemnica wzgórza trzech dębów to bardzo klimatyczny kryminał, czerpiący bardzo dużo z klasyki gatunku. Najbardziej skojarzyłam tę książkę z powieściami królowej kryminału – Agathy Christie. Znalazłam tu wiele elementów często powtarzających się w jej dziełach – rodzinne tajemnice, stara posiadłość i specyficzny detektyw. Z tym, że akcja powieści Piotra Borlika toczy się w czasach współczesnych, przesiąkniętych technologią. Nie powstrzymało to jednak autora przed odizolowaniem głównego bohatera i ograniczenia korzystania z technologii, a tym samym zmuszenia go do polegania przede wszystkim na rozmowach, obserwacjach i możliwościach własnego umysłu.
Tajemnice
W Tajemnicy wzgórza trzech dębów każda postać ma swoje sekrety. Niektórych było się łatwo domyślić i Hubert także odkrywał je na wczesnym etapie książki. Inne jednak zaszyte były głębiej i przykryte drobnymi sugestiami bohaterów. Myślę, że rzeczywiście trzeba było się dokopać do samego źródła, aby odkryć, kto zabił Marka, dlaczego to zrobił i, przede wszystkim, dlaczego rodzina Potockich zdaje się go chronić.
Wrażenia – Tajemnica wzgórza trzech dębów
Muszę przyznać, że świetnie się bawiłam. Tajemnica wzgórza trzech dębów okazała się niezwykle dopracowanym kryminałem w klasycznym stylu. Przyczynili się do tego nietuzinkowi bohaterowie, tak bardzo zróżnicowani i dopracowani. Każdy czyn bohaterów z czegoś wynikał, każda niechęć miała swoje źródło, a każda tajemnica w końcu wyszła na jaw.
Spodobało mi się też to, że postać prywatnego detektywa Huberta Czarnego została zarysowana na przestrzeni całej książki, przy okazji wydarzeń w rezydencji Potockich. Zarys jego historii został wpleciony w książkę, pozostawiając mi, jako czytelnikowi, sporo pola dla wyobraźni. To miła odmiana od ścian ekspozycyjnych tak często spotykanych w wielu innych książkach. Sam detektyw jest ciekawy, choćby ze względu na sposób przetwarzania zdobytych informacji.
Tajemnica wzgórza trzech dębów z pewnością załapie się na listę najlepszych książek, jakie czytałam w tym roku. Choć była to pierwsza książka Piotra Borlika, którą czytałam, na tym moja przygoda z tym autorem z pewnością się nie skończy. Z posłowia wynika, że lubi sięgać po różne klimaty i różne historie, więc nie mam się co obawiać, że szybko się znudzę. No i mam nadzieję, że Hubert Czarny powróci i da się poznać w naturalnym dla siebie środowisku.
Czytaliście Tajemnicę wzgórza trzech dębów Piotra Borlika?
Jakie współczesne kryminały w starym stylu przychodzą wam na myśl?